Strony

Klucz do życia

Krótka notka. Ten filmik to doskonała inspiracja. Do pokonywania siebie, obejrzyj i pomyśl. Mamy za sobą o wiele więcej ludzi, którzy doświadczyli tego co my, tylko trochę wcześniej. Do tego, warto zastanowić się, czy jesteśmy na tyle silni, aby pokonać siebie, swoje słabości oraz lenistwo...

niedziela, 18 lipca 2010


Zacznę znowu od filmów :) Cóż. . . Ostatnie wydarzenia w moim życiu spowodowały, że odebrano mi chęć na naukę, na czytanie. Tylko bym leżał. Dobrze, że chociaż czasem jakiś film można obejrzeć.Nawet styl pisania mi się rozleniwił.  Ten weekend dwa na muszce były... Jakby nie inaczej o uwodzicielach :)
Pierwszy to "Spread - Amerykańskie ciacho" z Ashtonem Cutcherem, drugi "Alfie" z Jude Law remake filmu z 1966r. Oba mi się spodobały. Może dla niektórych to puste filmy, bo opowiadają o zabawie, o podrywaniu kobiet, korzystaniu z życia.
"Spread" opowiada o chłopaku, który podrywa starsze kobiety, bogate i zamożne, staje się ich utrzymankiem. Jednak pewne sytuacje powodują, że traci wszystko. Traci miłość, bo jego kobieta jest zamężna. Traci przyjaciela, ale go odzyskuje.

środa, 7 lipca 2010

Stosik + Gorączka sobotniej nocy

Żeby nie było, że nie piszę nic, że nie czytam. To jestem w trakcie czytania książki Marka Kruszewskiego "Metody treningu i podstawy żywienia w sportach siłowych / trójbój siłowy, kulturystyka, fitness, podnoszenie ciężarów /".(dokładnie z tej księgarni) Na biurku leżą inne książki dotyczące szeroko pojętego sportu:

Nazwy widać także nie będę wymieniał, zwłaszcza tej pomarańczowe również Marka Kruszewskiego - najdłuższy tytuł jaki do tej pory miałem okazję zobaczyć :D
Także wszystko w swoim czasie. Teraz są wakacje, nie będę siedział przed kompem... Ta jasne :)

Co do "Gorączki Sobotniej Nocy" z Johnem Travoltą to hmm, obejrzałem ten film pierwszy raz w życiu i podobał mi się do momentu zawodów, później szybko go skończyli, wiele wątków nie było wyjaśnionych. A obejrzałem go ze względu na taniec.

Szkoda, że więcej gadają (denne dialogi) niż tańczą. Takie nie wiadomo co. Ale taniec mi się podobał. Z tym nastawieniem go oglądałem :)

niedziela, 4 lipca 2010

The Book of Eli

Księga ocalenia to kolejny film, który przypadł mi do gustu. Zaczął się nawet fajnie i ciekawie. Walka w początkowych scenach całkiem efektowna, jak na staruszka :). Mroczny obraz post apokaliptycznego Świata tu. oczywiście Stanów Zjednoczonych, gdzie panuje głód ludzie jedzą ludzi, morduje się za rzeczy, które są nic nie warte, ale nie tam... Ziemia jest wyniszczona wypalona, wraki samochodów, trupy. Eli to podróżnik idący na zachód i niosący cenną księgę, która może pomóc ludziom zjednoczyć się i odbudować zniszczony świat. Elego gra Danzel Washington, całkiem dobrze zresztą, no po za tym lubię tego aktora, chociaż Eli to raz widać tylko na książce.